Podczas moich wyjazdów reklamacyjnych bywało nieraz,że spotykałem się z klientami po raz drugi, a nawet i trzeci.Mimo zapewnień z mojej strony,że ,,teraz już bedzzie dobrze i nic takiego się nie stanie'' Jak to bywało, gdy ułamywały się wahacze.Żaden Klient nigdy, ale to nigdy nie miał do mnie pretensji za zaistniałą sytuację.Niektórzy potrafili nawet żartować jak Pan R. z Koszalina. Mówił;,,chłopie ja do Ciebie nie mam pretensji. Ty tego od podstaw nie robiłeś. Teraz jak jadę za granice z przyczepą, to biorę tylko dwie paczki elektrod, bo te co oni mają są do *upy
Z innymi także można było miło porozmawiać.
Innaczej natomiast było z tym Klientem ze Słupska, którego odnalazłem w lesie nad jeziorem.
Co roku jeździłem prywatnie do Słupska. Była możliwość taniego zakwaterowania, z którego korzystaliśmy. Ze Słupska do Ustki i nad samo morze, to tylko 18 kilometrów. Nad morzem siedzielismy całe dnie, a na noclegi wracaliśmy do Słupska. No chyba,że pogoda płatała nam figle, to wtedy zwiedzaliśmy Słupsk.Właśnie podczas takiego pobytu w Słupsku w jednym z większych sklepów spotkałem tego Klienta.Było to ok, dwa, trzy lata po pierwszym spotkaniu nad jeziorem.Ucieszony, podszedłem porozmawiać, ale od razu zauważyłem,że rozmowa się nie klei.Mimo,ze się przedstawiłem,żeby Klient sobie mnie przypomniał, to zachowanie Klienta było łagodnie nazywając- ,,mało uprzejme''Szybko pożegnałem się.Do dzisiaj mam taki jakiś niesmak.
W latach 80, w Niewiadowie produkcja szła całą parą. Jak dobrze kojarzę, to każda zmiana produkcji przyczep kempingowych musiała w ciągu 8 godzin wyprodukować 10 przyczep. Na dzień dawało to 30 sztuk.Mnożąc przez ilość dni pracujących w roku łatwo można obliczyć ilość przyczep wyprodukowanych.Oprócz kempingowych produkowano bagazowe N-250, N-260, N-400, N410, N500, przyczepy podłodziowe N-300, N-600, przyczepy izotermiczne( trochę póxniej)
W sumie była to pokaźna ilość.
W takiej ilosci nawet mała procentowo usterkowość daje sporą liczbę. Obowiązki gwarancji nakładały na Zakład konieczność usuwania usterek.Zakład sam nie byłby w stanie tego dokonać, dlatego też na terenie Kraju powstała sieć Autoryzowanych Stacji Obsługi, do których kierowane były przyczepy z usterkami.Tylko cztery ASO bazowały na ,,Polmozbycie''
1- Polmozbyt Szczecin na ul Ku Słońcu
2- Polmozbyt Poznań na ul Tatrzańska
3- Polmozbyt Parczew
4- Polmozbyt Białystok- Księżyno
Jeszcze państwowa ASO była we Wrocławiu na ul Ks. Witolda
Pozostałe,były prywatne.Niewiadów dokonał szkoleń pracowników.
Pozostałe ASO były prywatne.
Znajdowały się one tam, gdzie były skupiska przyczep. A więc
1)-dwie w Warszawie
2)- jedna we Wrocławiu
3)- jedna w Krakowie- Brzeszcze
4)- dwie w Katowicach
5)- jedna w Białymstoku - Dojlidy
6)- jedna Góra Kalwaria
7)-jedna Siedlce
8)- jedna Lublin
9) jedna Łęczna k. Lublina
10)- jedna Krzczonów k. Lublina
11)-jedna Lublin
Tak było na początku. Teraz jak jest, to na ten temat nie posiadam wiedzy.
Być może, że nie wymieniłem wszystkich, ale cóż począć, pamięć ludzka jest zawodna
Wymienione ASO czynnie wspierały Niewiadów, i tak się karuzela kręciła