Dzisiaj zawitała do Nas Zima.Wraz z Nią szybkimi krokami nadchodzą długo oczekiwane, przynajmniej przez tych najmłodszych,Wigilia oraz Święta Bożego Narodzenia. Przed Świętami zawsze jak zwykle dużo pracy i przygotowań.Mimo tego myślę,że tradycja powoli w Narodzie zanika
Mimo,że dawniej panował inny ustrój,to np.Wigilia była hucznie obchodzona w Zakładach Pracy.Opiszę jak to było w Niewiadowie.
W wigilię tak organizowaliśmy sobie pracę, aby ,,obrobić'' się do przerwy śniadaniowej( godz 11.00)Tzn. Przyczepy, które znajdowały się na hali staraliśmy się usprawnić tak, aby można było je wyprowadzić na parking.Hala napraw znajdowała sie w starym piętrowym budynku, pobudowanym z czerwonej cegły. Budynek pamiętał czasy przedwojennego Zakładu ,,Nitrat''W nim kiedyś odbywała się produkcja specjalna.Pamiątką po tym był system chłodzenia wodnego dachu.Gdy z powodów upałów na hali panowała za duża temperatura, to odkręcenie odpowiedniego zaworu powodowało obfite polewanie wodą dachu. Na skutek tego temperatura na hali znacznie się obniżała. Z tego systemu korzystaliśmy niejednokrotnie w czasie wyjątkowo gorących dni
Tak więc w Wigilię ok godz.11.00 kończyliśmy pracę.Brygada nasza liczyła od 6 do 8 osób.Każdy miał wyznaczone zadanie.Jedni wywozili nagromadzone części z wymian, których ,,szkoda''było wyrzucić , bo kiedyś komu się przydadzą. Nagromadzone jednak i poutykane ,,po kątach'' sprawiały wrażenie bałaganu.W czasie takich ,,świątecznych porządków wszystko było wywożone na śmietnisko, lub spalenisko, albo na złom.Hala była dokładnie zamiatana, te części, które zostawały były elegancko układane na regałach.Sprzątany był falbanek,oraz jego szuflady z narzędziami. Jednym słowem staraliśmy się uczynić ,,błysk''
Gdy taki cel osiągnęliśmy ( trwało to zwykle do godz.13.00), wtedy szliśmy do szatni aby się umyć i przebrać w swoje cywilne ubranie.W międzyczasie Nasze Panie- a mieliśmy je Trzy- dwie magazynierki, oraz Jedna Koleżanka, która naprawiała sprzęt gospodarstwa domowego szykowały poczęstunek.Każdy wcześniej miał przydzielone zadanie. Jeden np. odpowiadał za kupno i dostarczenie karpi, drugi za alkohol, trzeci za inne produkty, inny natomiast za ...opłatek.W czasie, gdy my stroiliśmy się na wyjściowo, Dziewczyny zwykle wyrabiały sie ze smażeniem karpia i uszykowaniem stołu ( biurek)
Nasz budynek, był usytuowany szczytem do drogi prowadzącej do biurowca.Okno z pomieszczenia w którym organizowany był poczęstunek nie obejmowało tej drogi, więc nie widzieliśmy, czy ktoś do nas idzie, czy też nie.
Gdy już zamierzaliśmy dzielić się opłatkiem, nagle otworzyły sie drzwi do pomieszczenia i na progu stanął...Dyrektor pod którego podlegaliśmy
Spojrzał na zastawione biurka, na których znajdowały się przekąski oraz wódeczka, jak gdyby zawstydzony powiedział,,przepraszam''i zaczął się wycofywać . Wtedy to św. pamięci Brygadzista zerwał się doskoczył do Dyrektora mówiąc; Bardzo Pana Dyrektora przepraszam, ale to moja wina. Chciałem tylko podziękować Załodze za dobra pracę. Dyrektor tylko uśmiechnął się, złożył nam wszystkim życzenia.Widząc ilość butelek poprosił tylko aby wszystko było w porządku.Od poczęstunku się wymówił, bo miał jeszcze sporo działów do obskoczenia.
My natomiast musieliśmy się wyrabiać, ponieważ autobusy PKS odwożące nas do domu odjeżdżały o godz 15.20
Ciekawy jestem czy dzisiaj , w tych ,,lepszych czasach'' możliwe byłoby takie świętowanie?