Aż mi ciarki po plechach przeszły... jak ujrzałem prom na wyspę Energetyk.
NIE NIE i jeszcze raz ...
Przeżyłem tam niezapomnianą noc... Było to tak.
Niestety synek był po chorobie i nie był w stanie poszaleć po szlakach górskich w okolicach Wetliny. Decyzja zapadła, pojedziemy gdzieś nad wodę. By odpoczął chłopak sobie. Wymyśliliśmy Wyspę Energetyk - myślę sobie, co jak co ale na wyspie to chyba spokój będzie. A spokój sobie najbardziej cenimy. Dzwonię więc do obsługi i pytam, powiedz mi pani tak szczerze co tam mogę zastać, bo z dzieckiem jestem i chcę odpocząć. Zapewniano mnie o 100% zadowoleniu. Bo mają ochronę i w nocy pilnują porządku.
Więc ostatnia noc w Wetlinie... a czasu wolnego szkoda, to pobudka o 4:00 i na ostatnie wędrówki po szlakach... koło południa pakowanie przyczepy z przedsionkiem i jazda na Wyspę...
Już ciut zmęczony człowiek dojechał, a tu trzeba się jeszcze rozbić... Miejsca ciut mało...
No już rozbity, zmachany bo 20:00 a wcześnie się wstało. Ale spokojnie odpoczniemy, wyśpimy się i będzie fajnie (oj było).
Z jakieś 50 metrów obok - na "prywatnych terenach" wyspy - część pola kempingowego wydzierżawiona stałym bywalcom - zrobili sobie skurkojady imprezkę. Poprawiny.
Do 4 nad ranem wysłuchiwałem przyśpiewek pijackich... Zero jakiejkolwiek reakcji obsługi.
Rano opiernicz Pani w recepcji się zebrał. Skomentowała. że nie chcieli robić problemów i nie wzywali policji. Czytaj, spieprzaj dziadu, oni dobrze płacą i g ci to tego. Jak Ci się nie podoba to wy....
Tak więc z zegarkiem w ręku to jakieś 18 godzin zabawiłem na wyspie Energetyk. Odradzam.
A się rozpisałem... Ale naprawdę długo nie zapomnimy tej nocki...
Do tego ten przeklęty prom: po 22 nieczynny
Nawet nie było jak uciec
Radek