DIZZY napisał(a):
No to syn dostał nauczkę.
Tak, dostał nauczkę,że nie należy dawać sie podpuszczac starszym kolegom, a koguty potrafią być grożne nawet i bez zaczepiania o czym świadczy drugie opowiadanko.
Jak już kiedys pisałem,że wolne soboty i niedziele spędzaliśmy w przyczepie , którą trzymaliśmy u Kolegi mającego swoją posiadłosć w lesie niedaleko Tomaszowa.Teren był ogrodzony, Kolega tam produkował tam palety, póżniej parkiet, a na sam koniec skrzynki do jabłek.Mial też parę kurek, które chodziły sobie wolno oraz jednego koguta, który jest bohaterem tego opowiadania.Gdy tylko w piątki Żona wracała z pracy, wskakiwaliśmy w samochód i jechaliśmy do przyczepy ( wszystko było uszykowane dzień wcześniej). Kolega był zadowolony, ponieważ On mógł jechac do swojego domu i wypocząć po ciężkim tygodniu pracy.Gdy pewnego dnia odjeżdżał do domu, to zaczął nas ostrzegać przed kogutem,że jest on niezłym chuliganem, który potrafi zaatakować ( koguta niedawno kupił) Po takim ostrzeżeniu miałem oko na tego rozbójnika.Do wieczora Syn ( 6 lat)bawił się z nami oraz jezdził sobie rowerkiem po placu.. Gdy obserwowałem Syna, w oczy rzuciło mi się dziwne zachowanie koguta, wygladało to tak , jakby na przejeżdżającego Syna kogut się czaił.Postanowiłem byc czujnym,nie odstępować od koguta na większą odległosć. W pewnym momencie jak tylko Syn minał koguta, ten skoczył wprost na plecy. Piszę skoczył, a raczej miał taki zamiar, ponieważ ja zdążyłem kogucika kopnąć z woleja w powietrzu.Kogucik przeleciał dobrych parę metrów, spadł oszołomiony na glebę.Po chwili zerwał się i...ruszył na mnie!!!! bardzo mnie zdziwiło zachowanie koguta. Niewiele myśląc złapałem w rękę jakiegoś kija.Gdy kogut to ujrzał, to oprzytomniał i zrobił odwrót.Charakter miał jednak bojowy, ponieważ jeszcze w tym samym dniu zaatakował moja Żonę!!!!
Żona wychodziła z kuchni, gdy kogut znajdujący czający się w pobliżu skoczył na nią uderzając skrzydłami w uda.Musiał się chyba dziobem trzymać za ubranie, ponieważ to trzepanie skrzydłami trwało trochę czasu.Żona była wystraszona, nie wiem jak długo to trwało, bo ja tego nie widziałem. Po jakimś czasie Żona koguta strąciła.Na skutek uderzeń skrzydłami uda żony były całe sine!!!!!!
Gdy opowiedziałem Kumplowi te dwie historie, to jak przyjechalismy na następny weekend, to czekał na nas pyszny rosołek