Opowiem Wam o moich autach jakie miałem bo stąd wybór tego co mam teraz
1. Fiat cinquecento 0.7 -pierwsze auto, niestety dużo mi paliło bo za ciężką nogę miałem
2. Reanault MeganeI 1.9dti hatchback - pierwsze takie WoW, miałbym do dziś ale zaczęło się namiętnie psuć, psuć i jeszcze raz psuć... po naprawie, kolejna naprawa..
3. Fiat siena 1.6 16v (gaz) - z auta byłem zadowolony, gdyby nie to że brakowało w nim z tyłu podłogi... progów też nie miała już. Podłogę zrobiłem całą nową z maty szklanej i żywicy, powiem Wam że efekt był niesamowity, niestety ciągłe problemy z instalacją gazową i przez awarię uszczelki pod głowicą... auto sprzedałem na części...
4. Ford Escort 2.0 diesel (kombi) -najstarsza wersja tego auta z bodajże 90 roku, czołg dosłownie czołg, stary poczciwy diesel był najoszczędniejszym moim autem... serio na 100km spalał mi ok 5l diesla
żadne tdi, dti, dci tylko zwykły dieselek, w aucie niestety blachy były zżarte do cna i padły podłużnice, z racji bezpieczeństwa pożegnałem się z nim
5. Deawoo Lanos 1.6 16v (gaz) - nawet przyzwoite auto, bez korozji silnik pracował równo, wyględne itp. ale instalacja gazowa wciąż coś się psuła, a to śmierdziało gazem mi w środku a to coś padło, niestety z potrzeby pieniędzy musiałem auto sprzedać...
6. Fiat cinquecento 0.7 - powrót do CC, musiałem mieć auto jakieś a te kupiłem za 900zł z przebiegiem 42 tyś. niestety kilka rzeczy wymagało doinwestowania, na rodzinę 2+1 starczało nawet, ale jednak nasze wypady pod namiot wymagały sporo więcej miejsca, do tego podróże latem powodowały czasem przegrzanie się autka.....
No i jesteśmy u kresu opowieści.... z racji, że miałem kilka autek wytypowałem rzeczy jakie mają być w aucie jakie chce kupić. I tak oto kupiłem fiata palio 1.6 16v z 1999roku, auto z niskim przebiegiem 80tyś. Silnik rewelacyjnie pracował, a wnętrze niezniszczone, nawet brak śladów użytkowania bo pokrowce były od wyjazdu z salonu już założone. Niestety auto posiadało mankament... bardzo brzydki stan zewnętrzny, poobijany i porysowany... dodatkowo korozja już go nadgryzła... postanowiłem go "polepszyć" i zachować dla siebie. Głównie prace blacharskie, wymienione błotniki przód, wymienione progi, wzmocniony pas przedni, połatana podłoga, błotniki tył naprawione, wlew paliwa załatany, kupione nowe zderzaki, wszystko pomalowane podkładem antykorozyjnym, a dodatkowo drzwi wymalowane na czarno do połowy. poniżej zdjęcia z przed remontu, jak i produkt finalny. Auto mam już 2 lata i jak na razie najdłużej jest ze mną ze wszystkich pozostałych, dlatego postanowiłem mu zaufać i zamontowałem w nim hak. Ufam, że jako holownik mnie nie zawiedzie
oczywiście wartość remontu i bieżących napraw daaawno przekroczyła wartość auta... ale przynajmniej już wiem co się nie popsuje