Tegoroczne upały chociaż dopiero się zaczynają, przywołują wspomnienia o chłodniejszych porach roku a dokładnie o zimie. Wyjazdy reklamacyjne w lato nie przysparzały problemów jeżeli chodzi o noclegi. Prawie zawsze rezygnowaliśmy z hoteli na rzecz noclegów w naszym przerobionym Żuku.Dodatkową zachętą był ryczałt za nocleg wypłacany wraz z delegacją.W tamtych czasach, jeżeli często się jeździło, to można było uzbierać niezły grosz na swoje wydatki.W zimie natomiast temperatury uniemożliwiały noclegi w samochodzie. Nocowaliśmy w hotelach, w których za pomocą telegramów nadawanych telexem rezerwowaliśmy sobie pokoje.Czasami jednak rezerwacje były niemożliwe, wtedy trzeba było jeździć i szukać na miejscu.Dzisiaj przypomniały mi się właśnie takie noclegi w zimowe mroźne noce.
Pierwszy przykład, to nocleg w Jeleniej Górze.
Do Jeleniej dojechaliśmy w godzinach wieczornych.Warunki na drodze były ciężkie.Odśnieżone były wąskie pasy jezdni, takie,że nawet przy mijaniu się z pojazdem jadącym z przeciwka trzeba było zachować dużą ostrożność.Mieliśmy pecha, bowiem trafiliśmy na kolumnę, którą stworzył i blokował jakiś przesadnie ostrożny kierowca.Przez wiele kilometrów jechaliśmy ok 20-30 km/h
Jadący tuż za nim nie odważyli się wyprzedzić takiego rajdowca.
Po przyjeździe podjechaliśmy pod hotel. Okazało się,że nie ma miejsc! Byliśmy załamani.
Był to w tamtym czasie chyba jedyny hotel w mieście.Nie wiedzieliśmy co robić.Recepcjonistką była Pani w starszym wieku. Gdy nam odmawiała noclegu, to zauważyłem,że mówiła to jakby z zakłopotaniem ale bez przekonania.Zaczęliśmy z Panią rozmowę, braliśmy na litość
. W trakcie rozmowy Pani przyznała,że miejsca w hotelu, to są, jednak z uwagi na remont, całe skrzydło nie ma ogrzewania.Gdy to usłyszeliśmy, to zaczęliśmy nalegać aby nas zameldowała w tych nieogrzewanych pokojach. Lepiej spać w takim pokoju, niż w samochodzie.Pani recepcjonistka przychyliła się do naszych nalegań i próśb.Dzięki temu,że do kolacji jaką sobie zrobiliśmy w pokoju mieliśmy co-nieco na rozgrzewkę, to dobrze wyspaliśmy się i wcale nie zmarzliśmy.
Druga historyjka przydarzyła się podczas noclegu w Kościerzynie ( niedaleko Bytowa)
Wtedy także zima była sroga ( w nocy ponad minus 20 stopni C)
Od trasy E16 do Kościerzyny była niesamowita ślizgawka.Ani ziarenka piasku nie posypano nawet na zakrętach.Do Kościerzyny dotarłem z ,,duszą na ramieniu'', tym bardziej,że był to pierwszy wyjazd Volkswagena T3 i jakaś przygoda typu zaliczenie dzwonu, bądź rowu, nie przysporzyła mi chwały.Po załatwieniu reklamacji Klient namówił nas na nocleg.Tak zachwalał Kościerzyński Hotel,że zdecydowaliśmy się na nocleg.
Hotelem okazały się jakieś drewniane budowle- typu domki kempingowe na jakimś Ośrodku Sportu i Rekreacji.Hotel nie posiadał swojej kotłowni. Pokoje ogrzewane były elektrycznym słoneczkiem bez wentylatora.Noc minęła nie bez przygód.Pokój był tak wyziębiony,że do łóżek musieliśmy położyć się w UBRANIU! Ja nie zdjąłem nawet czapki zimowej z pomponem!Po jakimś czasie zorientowaliśmy się,że słoneczko nie działa! Wysiadł bezpiecznik.
Wezwany recepcjonista nie wiedział gdzie szukać tego bezpiecznika.Grubo po północy położyliśmy się znowu do łóżek, aby rano wstać i ruszyć do domu.
Mile zaskoczył mnie nasz ,,nowy''samochód.Zaskoczył od pierwszego obrotu rozrusznika, chociaż był dieselkiem, a na dworze było minus 25 stopni.Po paru minutach pracy silnika można było rozebrać się do podkoszulki, takie było ciepełko w kabinie.
Kolega, który był razem ze mną, miał niezły ubaw. bardzo długo wspominał,że gdy rano się obudził, to zamiast mnie widział tylko mój pompon z czapki.Ja cały przykryty byłem kołdrą.
Trzeci przypadek, który chcę opisać, przydarzył się w Tomaszowie... ale Lubelskim.
Zostałem wysłany aby przyprowadzić przyczepę do naprawy.Już w trakcie jazdy spadło ponad 10 cm śniegu.Warunki pogarszały się z godziny na godzinę.Dlatego też po odebraniu przyczepy postanowiłem przenocować. Godzina była już późna. Zgłosiłem się do hotelu.tam dostałem odmowę , z uwagi na to,że jestem mieszkańcem...Tomaszowa:
Pani Recepcjonistka nie doczytała,że to jest nie ten Tomaszów.
Gdy sprawa się wyjaśniła i otrzymałem pokój uprosiłem Panią Recepcjonistkę o to,żebym mógł wstawić samochód z przyczepą na teren zamknięty Hotelu.Parking był wewnątrz hotelu. Była to jakby ,,studnia'' zabudowana z trzech stron budynkami hotelu.
Byłem bardzo zadowolony,że zabezpieczyłem przed ew. kradzieżą samochód oraz przyczepę.Spałem spokojnie, lecz rano moje zadowolenie zniknęło!Okazało się,że w nocy popadało i naleciało śniegu aż do kolan!Hotel miał typowo damską obsługę.Nie było nikogo aby mi pomógł odśnieżyć na tyle abym mógł wyjechać z tego terenu.
Chcąc nie chcąc musiałem złapać za łopatę i odśnieżać
Trochę się przy tym napociłem, ale po jakimś czasie mogłem sobie wyjechać na ulicę. Tam już ulice i drogi były odśnieżane przez odpowiednie służby.
Dzisiaj gdy o tym sobie wspominam, to mimo słońca i sporej temperatury czuje przyjemny chłodek.