Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 199 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1 ... 13 14 15 16 17 18 19 20  Następna strona
Autor Wiadomość
PostNapisane: piątek, 11 września 2015, 10:21 
Avatar użytkownika



Dołączył(a): czwartek, 12 lutego 2015, 13:09
Posty: 519
Obrazki: 44
Lokalizacja: Warsiawa WN
Też mi się zdaję, że było gdzieś. Ale i tak warto przeczytać jeszcze raz. Jestem fanem twoich opowieści :).




_________________

Każda frytka to smutna historia zmarnowanych marzeń ziemniaka, który mógł stać się wódką.




 Zobacz profil  
 
 
PostNapisane: piątek, 11 września 2015, 11:30 
Avatar użytkownika



Dołączył(a): niedziela, 11 stycznia 2015, 21:35
Posty: 1116
No właśnie , tego się obawiałem.Parokrotnie czytałem wątek opowieści, ale znowu przeoczyłem :(
Chyba trzeba będzie wykasować?

Jako rekompensatę opowiem jak wybrałem się do Knurowa bez dokumentów, ale dokumentów dotyczących reklamacji. :)
Przed wyjazdem podjechałem do Tomaszowa aby zjeść obiad.Mieszkałem wówczas u Teściowej w samym centrum miasta.
Gdy zaparkowałem na parkingu, to przezornie wziąłem teczkę z pismem reklamacyjnym, aby przypadkiem ładna teczka nikogo nie zainteresowała.Po posiłku z mieszkania już dokumentów nie zabrałem, tylko wsiadłem w Żuka i pojechałem do Knurowa.
W Knurowie zorientowałem się,że nie ma pisma reklamacyjnego, na którym był adres klienta :(
Zacząłem gorączkowo myśleć i sobie przypominać. Wiedziałem,że pismo z teczką zostało u Teściowej. Reklamację raz czytałem i chyba zapamiętałem czy to nazwę osiedla, czy też ulicy, nie dokładnie, ale coś kojarzyłem.
Knurów nie jest w końcu taką metropolią,żeby nie znaleźć klienta z przyczepą. Wspaniałym źródłem informacji były dzieci! :D
Od nich to dowiadywałem się, kto posiada przyczepę kempingową i gdzie mieszka. Za którymś, to razem trafiłem w 10 :)
Znalazłem Klienta :) Przyczepkę usprawniłem.
Później bardzo pilnowałem,żeby niczego nigdy nie zapomnieć, ale to nic nie dało. Zdarzyło mi się objechać prawie całą Polskę bez karty drogowej :) , która została na portierni w zakładzie.Teraz w dobie telefonii komórkowej, taki przypadek, to żaden problem, ale kiedyś,jak na rozmowę międzymiastową czekało się nie raz cały dzień, to tak.Zresztą dobre było to,że Kierownik nie miał z nami żadnych kontaktów, nie mógł nas namierzyć.Chociaż nie raz poprzez telefon Klienta wydawano nam dodatkowe polecenia. Gdy był brak kontaktu, to byliśmy Panami swojego czasu :)




 Zobacz profil  
 
 
PostNapisane: poniedziałek, 14 września 2015, 13:05 
Avatar użytkownika



Dołączył(a): niedziela, 11 stycznia 2015, 21:35
Posty: 1116
Obiecałem parę opowiadań o milicjantach.Do tego zawodu szli ludzie?, którzy mieli pewne predyspozycje. Z jednymi można było porozmawiać, z innymi pożartować ( nawet), a do innych bez kija, albo jakiegoś łoma nie wolno było podchodzić.Właśnie chciałbym opisać moje spotkanie z takim ostatnim wymienionym.
Do zakładu wpłynęła reklamacja Klienta z Gdyni.Równocześnie Klient z Elbląga reklamował chłodziarkę.Jakoś tak było,że i Klientom i mnie zależało na czasie, więc w drogę wybrałem się służbowym maluszkiem Fiat126 :)
W porównaniu do Żuka, był to samochód Formuły 1 :D Gdybym Żukiem jezdził takimi szybkościami jak maluchem, to miałbym niesamowity przepał.A tak, to maluszek nawet wychodził w normie jaką ustalili w zakładzie- 5,5l/100km.
Do takich szybkich wyjazdów był doskonały.Nic więc dziwnego,że wyjeżdżając z Niewiadowa ok 7.00, w Elblągu wymieniłem chłodziarkę, a w Gdyni byłem przed godz 15.00Klient mieszkał na nowym osiedlu przy obwodnicy. Tak więc jadąc od Elbląga nie musiałem wjeżdżać w miasto.Na parkingu przed jednym z bloków zobaczyłem radiowóz milicyjny. Zatrzymałem się i postanowiłem zasięgnąć języka.Nie zdążyłem zapytać, gdzie ulica, której szukałem się znajduja, jak z radiowozu wyskoczył milicjant z drogówki z wielkim ryjem! Zaczął sie od razu drzeć!!! dokumenty!!!!Dokumenty!!!. Ja na to chwileczkę, chciałem się tylko dowiedzieć gdzie mam szukać takiej a takiej ulicy. A ten milicjant z jeszcze większą mordą do mnie :( Zaczął wykrzykiwać, ze on Nas( z piotrkowskiego) to ,,nauczy'' Czego nauczy, to nie powiedział. Widocznie ktoś z moich ziomali jakąś mu krzywdę zrobił :D Wróciłem do maluszka, wziąłem swoje dokumenty i samochodu oraz kartę drogową.W karcie za wiele nie było zapisane :( Był dojazd do Elbląga, kilometry, zdaje się,że godziny też miałem rozpisane.Był napisany wyjazd z Elbląga do Gdyni.Ten milicjant zaczął się na mnie drzeć, dlaczego mam kartę nie rozpisaną! Ja tłumaczę mu jak krowie na granicy,że ja dopiero przyjechałem do Gdyni i dopiero będę kartę rozpisywał. On na to,że mam kartę nie rozpisaną i muszę płacić mandat, już nie pamiętam w jakiej wysokości, ale bardzo srogo moje ,,przestępstwo ''ocenił :( Srogi milicjant na tym nie poprzestał.Pofatygował się do maluszka, kazał otworzyć bagażnik.Wsadził swoje łapsko w okolice tyłu licznika i zaczął nim wiercić.Sprawdzał,czy linka licznika jest zaplombowana .Ja mu mówię; panie linka jest plombowana na bank, bo ja sam osobiście byłem legalizować licznik, ale on nadal wiercił tam łapskiem. Ja się wkurzyłem .Mówię, panie, nie wiierć pan tak łapą,bo urwiesz specjalnie plombę i będzie na mnie.W niego jakby piorun strzelił!!! :) Gdyby miał pałę, lub broń, to chyba by do mnie strzelał. Tak się na mnie zaczął drzeć,że cywil, który był z nim był bardzo, ale to bardzo zniesmaczony.Żeby nie przedłużać, to w końcu stanęło na tym,że ja żadnego mandatu nie chciałem płacić.SQrwiel zatrzymał mi kartę drogową oraz oświadczył,że sprawę kieruje na Kolegium :( Miałem trochę problemów z tankowaniem, bowiem niektórzy ajenci CPN ów bez karty nie chcieli zatankować maluszka :(
Długo nic się nie działo, aż w końcu przyszło do zapłaty Kolegium. Jak na tamte czasy, to dosyć spore :( Wkurzyłem się, jak tak można kara bez wysłuchania tłumaczenia, bez powiadomienia o Kolegium?Postanowiłem nie płacić :)
Parokrotnie przychodziły ponaglenia, a ja nic :) W końcu zacząłem dostawać pisma z Tomaszowskiego Prezydium, a ja dalej nic :)
Po którymś z kolei monicie poszedłem do Prezydium powiedzieć,że ukarali mnie zaocznie nie dając możliwości obrony dlatego nie zapłacę ani grosza.
Do dzisiaj się dziwię,że nie weszli mi na pensję w zakładzie, tak jak to miałem z jednym niezapłaconym mandatem :)
Wszystko to opisuję, ponieważ grzebiąc w starych papierach trafiłem na pokwitowanie za zatrzymaną kartę drogową, wystawione przez sierżanta Mirosława Paluszkiewicza- Kontrolera Ruchu Drogowego z Gdyni




 Zobacz profil  
 
 
PostNapisane: poniedziałek, 14 września 2015, 13:07 
Avatar użytkownika



Dołączył(a): niedziela, 11 stycznia 2015, 21:35
Posty: 1116
Tutaj chciałem przedstawić pokwitowanie zatrzymanej karty drogowej.


Nie masz wystarczających uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego postu.




 Zobacz profil  
 
 
PostNapisane: wtorek, 15 września 2015, 10:03 
Avatar użytkownika



Dołączył(a): niedziela, 11 stycznia 2015, 21:35
Posty: 1116
Dzisiaj chciałbym opowiedzieć o milicjantach nie znających się na żartach :)
Zdarzyło to się w Krakowie. Była już bardzo późna godzina, ok 24.00 gdy jechałem zanocować do hotelu Holiday Inn.Jadąc nowo wybudowaną dwupasmową ulicą z pasem zieleni pośrodku zauważyłem na przeciwległym pasie radiowóz z dwoma milicjantami.Byłem dosłownie padnięty.Cały dzień za kółkiem i non stop załatwianie reklamacji, włącznie z naprawami.O niczym tak nie marzyłem, jak wziąć kąpiel i walnąć się do wyrka.Teraz już dokładnie nie pamiętam gdzie to było, ale od ostatni Klient mieszkał gdzieś daleko po prawej stronie mostu Dębnickiego- jadąc w kierunku Wieliczki.Wtedy to , mimo,że Kraków, ale było to odludzie.Bardzo rzadko porozstawiane były latarnie, tak,że widoczność była raczej kiepska.Mimo to zauważyłem jak jeden z milicjantów świecąc sobie latarką z czerwonym światłem, przechodzi na moją stronę z zamiarem zatrzymania mnie.Postanowiłem trochę sobie pożartować, mimo,że byłem padnięty.Tak to się akurat zbiegło.że gdy on przeszedł i stanął na chodniku, ja nadjechałem.Milicjant nie wykonał żadnego ruchu.Ani latarką, ani ręką, ani też ,,lizakiem''.Ja wiedziałem,że przeszedł po to żeby mnie zatrzymać, ale w ogule nie zareagowałem. Ani nie przyspieszyłem, ani też nie zwolniłem nawet odrobinę :) Gdy minąłem tego milicjanta, to zerknąłem w boczne lusterka.Zobaczyłem,że zerwał on się i biegiem ruszył do radiowozu.Ja dalej jechałem sobie spokojnie szybkością dopuszczalną, ani nie zwalniałem, ani nie przyspieszałem.Trochę czasu potrwało, gdy radiowóz na sygnale dogonił mnie :) Wyskoczyło dwóch i od razu próbowali wziąć mnie na ,,huki''.
Dlaczego ja się nie zatrzymałem i dlaczego uciekam? Ja na to; A dlaczego miałem się zatrzymywać? przecież pan mnie nie zatrzymywał.Wyjaśniłem mu,że milicjant gdy chce zatrzymać pojazd, to powinien przyjąć odpowiednią postawę i wykonywać odpowiedni ruch ręką :) W tym przypadku ruch ręki- góra dół.A ten typek bezczelnie mówi,że on takie ruchy wykonywał!!!. Ja na to,że żadnych ruchów nie wykonywał, tylko świecił sobie latarką pod nogi ,żeby się nie potknął. :) Po sprawdzeniu dokumentów, karty drogowej, trzeźwości mówię do milicjantów; Widzicie panowie,że nie było żadnych przyczyn abym unikał kontroli. Karta drogowa rozpisana, ja trzeźwy ale zmęczony, przestańcie żartować i puśćcie mnie. Jadę do hotelu odpocząć.Gdy usłyszeli w jakim hotelu nocuję, to widziałem,że kopara im opadła.Ale nabrali za to większej ochoty aby ukarać mnie mandatem.Zacząłem z nimi dyskusję na różne sposoby.Na prośbę i litość :) Mówiłem,że karząc mnie , to karzą Moją Rodzinę :D Nic nie pomogło. W końcu popróbowałem z innej beczki.Zawsze woziłem ze sobą butelkę wódki, tak na wszelki wypadek.Wziąłem do ręki i mówię : macie tutaj flaszeczkę i wypijcie sobie po służbie :) Na to oni poważnie; To jest próba przekupstwa funkcjonariusza na słuzbie! :(
Trochę się wkurzyłem, bo nie wiadomo kiedy głupi żartuje :) A jeżeli chodzi o flaszkę, to poradzili, abym sam ja spożył jak zanocuje w hotelu [-x
Koniec w końcu stanęło,że musiałem zapłacić mandat, ale już nie tak wysoki jaki mi proponowali na początku.Wyspałem się wygodnie w Holidayu , a raniutko ruszyłem do Niewiadowa.
Z tego zdarzenia wyniosłem naukę,że z milicjantami nie warto żartować, bo niektórzy na żartach się nie znają. :)




 Zobacz profil  
 
 
PostNapisane: środa, 23 września 2015, 11:54 
Avatar użytkownika



Dołączył(a): niedziela, 11 stycznia 2015, 21:35
Posty: 1116
Dzisiaj z kolei opowiem o milicjantach znających się na żartach :)
Opowieść nie ma nic wspólnego z jazdą samochodami, wyjazdami reklamacyjnymi i td.
Dotyczy ona zachowania się milicjantów w stosunku do obywatela będącego pod wpływem alkoholu.Wydarzyło to się w moim rodzinnym Tomaszowie Maz w jedną cieplutką wiosenną niedzielę.
Jak zwykle spotkaliśmy się z Kumplami z dzielnicy, aby jakoś spędzić ten wolny czas.Było nas liczne grono, zastanawialiśmy się co począć, gdy zauważyliśmy pijanego osobnika zatrzymującego ręką przejeżdżający milicyjny radiowóz.Działo się to nieopodal nas.Gdy radiowóz się zatrzymał, z ciekawością obserwowaliśmy co się będzie dalej dziać.Okazało się,że facet pomylił radiowóz z TAXI, miały podobne ,,koguty''Zadowolony zwrócił się do kierowcy radiowozu;,, ty, przywieź mi flaszkę wódki z jakiejś meliny''
Z ciekawością czekaliśmy na dalszą część, kiedy to osobnika zwinę na izbę wytrzeźwień, lub na jakieś inne działania ,,władzy''
Jednak nic z tych rzeczy.Panowie milicjanci poprosili o pieniądze, wsiedli do radiowozu i odjechali. Pijanemu kazali czekać.
Nasza ciekawość nie malała. Wraz z pijanym czekaliśmy i my.Po jakimś czasie pojawił się radiowóz,milicjanci wysiedli, złapali za swoje pały i zaczeli okładać niczego nie spodziewajacego sie pijaczka. Na koniec wręczyli mu butelkę wódki, którą kupili na melinie, mówiąc, aby więcej nie mylił radiowozu MO z TAXI. :)

Drugiego milicjanta z ,,ludzką twarzą''spotkałem w tomaszowskiej ,,restauracji''- spelunie zwanej ,,Mazowianką'' - czyli ,,tramwajem''Do dzisiaj to pamiętam :)
Z powodu jakiejś awantury- tam były one na porządku dziennym przyjechał patrol MO.W międzyczasie zrobiło się niewielkie zbiegowisko. Sierżant MO znany w Tomaszowie,że bardzo lubił machać pałą zwrócił sie do stojących w grupie;- proszę sie rozejść''.
Wszyscy się rozeszli, został tylko jeden pijaczek,Sierżant powtórzył jeszcze raz,,rozejść się'', a pijaczek dalej nic.Sierżant krzyknął kolejny raz, a na to pijaczek; panie sierżancie, a można jedną leberkę na rozpęd'??
Sierżantowi dwa razy nie trzeba było powtarzać.Jak nie przyłoży raz i drugi po plecach, to pijaczek wyrwał do przodu jak z procy. Nogi mu tak chodziły jak kasztance Piłsudskiego. Kolanami mało sobie zębów nie powybijał :)




 Zobacz profil  
 
 
PostNapisane: piątek, 25 września 2015, 12:51 
Avatar użytkownika



Dołączył(a): niedziela, 11 stycznia 2015, 21:35
Posty: 1116
Dzieląc milicjantów na tych srogich i tych z ,,ludzką twarzą'', tych drugich nazywam tak żartobliwie, jak np. zakpili z nas politycy nazywając swoje partie, które maja z nazwami tyle wspólnego co n. koń z koniakiem, lub rum z rumakiem.
Dzisiaj opowiem o ,,srogim'' i takimi z ,,ludzką twarzą''
Tak się zdarzyło,że w czwartek 9 lipca 1981 roku, mimo mojego sprzeciwu zostałem wysłany do Gdańska.Po drodze miałem coś do załatwienia w Grudziądzu.Datę pamiętam doskonale, ponieważ nadchodził czas porodu. Moja Żona była w ostatnim miesiącu ciąży.
Nie mogąc się wymigać od jazdy, postanowiłem wybrać się w trasę Żiguli , która miała silnik Łady 1500ccm.Była to ,,rakieta'', a nie samochód :) Lecz jak to w życiu bywa nie wszystko się tak układa jak człowiek sobie zaplanuje.Gdy minąłem Toruń, już silnik nie sprawował sie tak jak trzeba. Gdy minąłem Świecie i zjechałem z dawnej trasy E16 w kier. na Grudziądz, postanowiłem poszukać usterki i usunąć ją. Zjechałem na pobocze i wziąłem się za czyszczenie gaźnika. Jak już miałem łapy brudne, to rozebrałem aparat zapłonowy.Wszystko przeczyściłem, poskładałem. W międzyczasie niektóre mijane samochody dawały mi znaki światłami.Zajęty naprawą nie pomyślałem. Myślałem,że stoję w niedozwolonym miejscu, czy też coś takiego. Sprawa się wyjaśniła jak postanowiłem wypróbować efekt naprawy. Ruszyłem z miejsca nieźle depcząc na pedał gazu.Jedynka, dwójka, trójka, a tutaj wyskakuje pan na jezdnię w białej czapeczce z lizakiem w ręku :( Okazało się,że przekroczyłem dozwoloną szybkość.Żadne tłumaczenia nie pomogły.Że Żona w każdej chwili może rodzić i spieszę się,żę dopiero co naprawiłem samochód ( ręce miałem ubrudzone po łokcie) i próbuję i td. pan milicjant był niewzruszony :(
Musiałem zapłacić. Do domu wróciłem w sobotę.Samochodu postanowiłem nie odprowadzać do zakładu.Jak sie okazało, dobrze zrobiłem,bo przydał nam się.
Chciałbym wyjaśnić,że w ,,komunie'' używanie służbowych pojazdów do celów prywatnych było bardzo ścigane.
W sobotę 11 lipca 1981 roku popełniłem wielkie wykroczenie( jak na tamte czasy)Żona poczuła się na tyle źle,że musiałem zawieźć Ją do szpitala.Majac zakładowy samochód pod ręką, wcale się nie zastanawiałem. Gdy podjechałem pod izbę przyjęć zastałem tam radiowóz MO- pewnie kogoś przywieźli na badanie krwi.Milicjanci będący w środku radiowozu, bardzo mi sie przyglądali, ale żaden nie podszedł do mnie.Samochody służbowe można było poznać po numerze rejestracyjnym, więc milicjanci byli świadomi,że korzystam nielegalnie.Żeby było ciekawiej, to ja pod ten szpital podjeżdżałem parokrotnie! Ponieważ w tej panice zapominaliśmy wszystkiego, co było potrzebne do pobytu w szpitalu, zabrać.Miałem ubaw, bo gdy tak kursowałem, to policjanci tam jeszcze stali i ich oczy robiły się coraz większe :)
Dzisiaj myślę,że Ci milicjanci mieli jednak jakieś ludzkie odruchy.




 Zobacz profil  
 
 
PostNapisane: piątek, 25 września 2015, 14:08 
Admin
Avatar użytkownika



Dołączył(a): wtorek, 9 grudnia 2014, 19:42
Posty: 6994
Obrazki: 1391
Lokalizacja: Jestem z miasta
Mietku , oni myśleli tak
Ten gość to ma dopiero mocne papiery , widzi nas i się nie boi
Mało tego się nie boi i robi to już bardzo prowokująco .
A może to jakiś nasz szef =))




_________________

Kontakt tylko poprzez
Obrazek

Do zobaczenia na trasie

W trasie z przyczepą:

Rok 2024 Powoli zaczynamy ..........
Rok 2023 Będzie bardzo trudny karawaningowo
Rok 2022 zaczynamy.........
Rok 2021 - 4150 km
Rok 2020 - 4120 km
Rok 2019 - 7,060 km
Rok 2018 - 10,500 km




 Zobacz profil  
 
 
PostNapisane: piątek, 25 września 2015, 14:50 
Avatar użytkownika



Dołączył(a): niedziela, 11 stycznia 2015, 21:35
Posty: 1116
Heniu, a może mi powiesz co myśleli milcjanci, którzy obstawiali pewnej nocy centrum Tomaszowa. Wracaliśmy z delegacji. Była zima ,godzina ok 3.00 rano? w nocy?Zmęczeni , zmarznięci niesamowicie.Postanowiliśmy przespać się u mnie , a rano jechać do Niewiadowa.Aby lepiej nam się spało, postanowiliśmy wypić co nieco :) W domu alkoholu nie miałem, wiec postanowiłem zakupić w nocnym monopolowym sklepie otwartym całą noc.Sklep znajdował sie w samym centrum Tomaszowa.Gdy podjechałem ok 3.00 godz. pod sklep, to nogi mi sie ugieły. Pod sklepem parkował radiowóz MO. :( Pomyślałem sobie; niech się dzieje wola Nieba :) , podszedłem pod okienko- nie było wejścia do środka sklepu ze względów bezpieczeństwa Pań sprzedajacych. Zakupiłem co potrzeba. Odszedłem bacznie obserwowany przez milicjantów. Żaden nawet nie mruknął :) Czy tez mysleli,że ja to ktoś wysoko postawiony? a może ich szef? :D
W kazdym razie zrobiliśmy sobie późną kolację. Po wypiciu butelki spaliśmy jak niemowlaczki.




 Zobacz profil  
 
 
PostNapisane: piątek, 25 września 2015, 14:56 
Admin
Avatar użytkownika



Dołączył(a): wtorek, 9 grudnia 2014, 19:42
Posty: 6994
Obrazki: 1391
Lokalizacja: Jestem z miasta
A co mieli robić ?
Zakupy w nocnym sklepie nie były zakazane :))
Tylko ten
sam.jpg
służbowy - trochu znaczny :))


Nie masz wystarczających uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego postu.




_________________

Kontakt tylko poprzez
Obrazek

Do zobaczenia na trasie

W trasie z przyczepą:

Rok 2024 Powoli zaczynamy ..........
Rok 2023 Będzie bardzo trudny karawaningowo
Rok 2022 zaczynamy.........
Rok 2021 - 4150 km
Rok 2020 - 4120 km
Rok 2019 - 7,060 km
Rok 2018 - 10,500 km




 Zobacz profil  
 
 
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 199 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1 ... 13 14 15 16 17 18 19 20  Następna strona


Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 1 gość


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Skocz do:  
WSZELKIE PRAWA ZASTRZEŻONE! (C) 2015 © 2007 phpBB Group
WŁASNOŚĆ (C) NIEWIADOWKI.PL